Forum Polityczne Mity i  Fakty czyli jak oszukać społeczeństwo. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Ta dziecięca choroba to .. bieda.

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Polityczne Mity i Fakty czyli jak oszukać społeczeństwo. Strona Główna -> Aktualności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
octopus
Administrator



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:48, 26 Lis 2007 Temat postu: Ta dziecięca choroba to .. bieda.

Dzieci chore z biedy

Trafiają do szpitala kilka razy w roku, choć wystarczyłoby leczenie w domu. Ale w domu nie ma lekarstw, tylko grzyb na ścianach, a do ubikacji trzeba chodzić na podwórko. Lekarze w Łodzi zrobili ponury bilans



Paulina, 14 lat. Mieszka w czynszowej kamienicy w centrum Łodzi. Z rodzicami i siostrą muszą się zmieścić w jednym pokoiku bez wygód. Kuchnia jest za przepierzeniem z mebli, toaleta na korytarzu. Rodzice bezrobotni, dziewczynka ma problemy w szkole.

Przez kilka miesięcy Paulina skarżyła się na bóle serca. Kiedy zemdlała w szkole, karetka zawiozła ją do szpitala. Lekarze przez kilka dni robili badania. Wyniki były prawidłowe.

- Na takie dzieci zawsze zwracamy uwagę - mówi dr Marzenna Wosik-Erenbek, z Kliniki Pediatrii w łódzkim Szpitalu im. Korczaka (tu dość często trafiają dzieci z najbiedniejszych dzielnic miasta). - Paulina ma poczucie choroby, co pozwala jej uciec przed swoimi problemami. A kiedy jest w szpitalu, rodzice stają się lepsi. Odwiedzają ją. Przynoszą upominki. Rozmawiają z nią i ze sobą.

Do sali obok przynajmniej raz na kwartał trafia Krzyś. 10 lat, umiarkowane upośledzenie umysłowe, ciężka astma. Jest bardzo zaniedbany, mieszka w zagrzybionej izbie w starej kamienicy. Nie zna ojca. Mama ledwo wiąże koniec z końcem, nie kupuje leków, nie jest w stanie zapewnić prawidłowej rehabilitacji. - Za każdym razem trafia do nas z ostrym atakiem astmy - mówi dr Wosik-Erenbek.

Zdaniem lekarki Paulina, gdyby żyła w innych warunkach, zajęta i zainteresowana nauką, swym rozwojem, nie miałaby takich problemów ze zdrowiem. A Krzyś po rehabilitacji byłby dużo bardziej samodzielny. A gdyby regularnie dostawał leki, astma mogłaby być w remisji.

- Kiedyś mówiło się, że jak ktoś zaznał biedy, to będzie twardszy - mówi Ewa Ćwikła, dyrektorka szkoły, do której chodzą niektórzy pacjenci łódzkiego szpitala. To Gimnazjum nr 40, szkoła w "Łódzkim Bronksie" - pofabrycznej dzielnicy zamieszkanej w dużej mierze przez pracowników upadłych zakładów włókienniczych. - Hartowanie biedą to mit. Hartować można dorosłych. A dziecko trzeba pielęgnować.

Hospitalizacje dzieci z problem społecznym stają się w łódzkim Szpitalu im. Korczaka regułą. - Studenci zaczęli nas pytać, czy jesteśmy szpitalem dla biednych dzieci - opowiada dr Wosik-Erenbek. - Coś jest na rzeczy, bo co 20. pacjent to dziecko chore z biedy.

Z dwójką kolegów przeanalizowała dokumentację wszystkich dzieci leczonych w ubiegłym roku w Klinice Pediatrii (326 dziewczynek i 292 chłopców).

Co 10. pacjent mieszka w jednym pokoju z czterema osobami. Aż 40 proc. nie ma wygód w domu - brakuje łazienek, ciepłej wody, toalety, centralnego ogrzewania, a w niektórych przypadkach brakuje nawet kranu!

Co z rodzicami? 63 proc. matek i co drugi ojciec skończyli tylko podstawówkę. Prawie 42 proc. kobiet i 26 proc. mężczyzn nie pracowało, a bezrobocie w Łodzi w ubiegłym roku nie przekraczało 15 proc. Wiele dzieci wychowywał tylko jeden rodzic - 17 proc. ojców i 3 proc. matek nie mieszkało z rodziną.

Dzieci z takich domów najczęściej trafiały do szpitala z powodu infekcji dróg oddechowych i bólów serca, brzucha i omdleń.

Dr. Wosik-Erenbek: - Bieda może grozić zdrowiu i prawidłowemu rozwojowi.

To spostrzeżenie nie dziwi dyrektor Ćwikły. - Dwa lata temu u dziecka z mojej szkoły wykryto gruźlicę - mówi. - Jak ma być dobrze, skoro w szkołach nie ma lekarzy, a pielęgniarka pojawia się na kilka godzin w tygodniu? Rodzice moich uczniów nie dbają o szczepienia ani jakiekolwiek inne badania. Nie wszyscy chodzą z dziećmi do dentysty. I jak dzieci się uśmiechają, to po prostu jest tragedia - tak mają popsute zęby. Ale to nic. Bo chodzą głodne. Najbiedniejszym fundujemy zupę. Niektórzy biorą po trzy dolewki. Inni od rana zaglądają na stołówkę, sprawdzając, co będzie na obiad, bo nie mogą się doczekać. Smutny widok jak na XXI wiek.

Jak można walczyć z biedą? - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy, posłanka PiS z Łodzi:

• Dzieci chore z biedy to ofiary systemu pomocy społecznej. Jest zupełnie niewydolny. W Łodzi - dodatkowo - źle zorganizowany.

• Powinno być tak: Gdy dziecko chore z biedy trafia do szpitala, lekarz powinien poinformować pomoc społeczną. Sprawą zajmowałby się dalej pracownik socjalny. Powinien pojechać do rodziców i zaoferować im pomoc. Ale pod warunkiem. Za to, że rodzice dostaną zasiłek czy zostaną skierowani na kurs dla bezrobotnych, powinni lepiej opiekować się dzieckiem. Można to spisać w formie kontraktu - pozwala na to ustawa pomocy społecznej.

Dalej - pracownik socjalny powinien pójść do szkoły lub przedszkola chorego dziecka i powiedzieć o jego trudnej sytuacji. Dyrektor może zorganizować pomoc. Mogą to być choćby obiady. Wreszcie, o sprawie powinna dowiedzieć się jakaś organizacja pozarządowa. One są niezastąpione w takich sytuacjach.

• Co można zrobić teraz? Samorządy mogą sięgnąć po duże pieniądze z budżetu na dożywianie dzieci. Z wnioskami mogą występować szkoły i przedszkola. Ale niektórym się nie chce, niektórzy nie potrafią. Pomogę wszystkim dyrektorom, którzy przyjdą do mojego biura poselskiego przy Rewolucji 1905 nr 9 lok. 55. Mogą też napisać maila (joanna.kluzik-rostkowska@sejm.gov.pl). Wypełnimy wnioski, będziemy walczyć o pieniądze.

Chętnie pomogę również organizacjom pozarządowym. W Łodzi są wyjątkowo mało aktywne, a mogłyby bardzo dużo zdziałać. Na nie również czekam w moim biurze.

Kolejne zadanie to pomoc łódzkiemu ośrodkowi opieki społecznej. Potrzebuje więcej pieniędzy i lepszego zarządzania. Wreszcie należałoby zająć się bezrobotnymi w Łodzi. To ważne, bo aż 41 proc. z nich długotrwale nie ma pracy. A niemal co piąta osoba z tej grupy nie ma żadnych kwalifikacji. Należałoby uruchomić szkolenia, na to też są pieniądze. Ale w zamian za pomoc od biednych rodzin można czegoś wymagać. Na przykład dobrej opieki nad dzieckiem. Podopiecznych pomocy społecznej można zobowiązać do tego, podpisując z nimi kontrakty, o których wspominałam.

• Nie wyobrażam sobie, by po artykule w „Gazecie” sprawą nie zainteresowali się urzędnicy. W szpitalu powinni pojawić się przedstawiciele urzędu miasta odpowiadający za opiekę społeczną, powiatowego centrum pomocy rodzinie i Wojewódzkiego Centrum Zdrowia Publicznego. Oni mogą znaleźć dzieci chore z biedy i opracować strategię pomocy dla nich.

not. acz

Adam Czerwiński , Łódź

[link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Polityczne Mity i Fakty czyli jak oszukać społeczeństwo. Strona Główna -> Aktualności Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin